piątek, 30 listopada 2012

Metamorfozy

pochłaniają bardzo dużo czasu. Oj wymagają cierpliwości, sporo pracy, czasami siły fizycznej. Ale efekt rekompensuje wysiłki. Pod koniec ubiegłego tygodnia miała swój finał ławeczka. Została od razu zaakceptowana przez Kota :-))

Przed:

Po:




Chyba za dobrze poszło z tą ławeczką bo oto kolejne wyzwanie:


Tutaj już tak łatwo nie jest. Tylko dwie warstwy farb ale za to jak trzymają! Na tym zdjęciu dwie nogi już wyglądają lepiej. Udało się coś zedrzeć, ale idzie powoli.

Tutaj te same dwie nogi z przodu. Na finał trzeba jednak poczekać. Czasami sił brak, a czasami czasu...
Ładnie wyglądają deski blatu, ale może trzeba wymienić je na nowe.


I kilka ubocznych efektów pracy nad stolikiem-żeby oderwać się od żmudnego skrobania.

Kula ozdobna, zakupiona w kanarkowym kolorku, w niezłym składzie rzeczy różnych, w cenie 2 zł.(przemalowana)
I zestaw kardiologiczny, do wyboru do koloru, z haftem i bez, z guziczkiem lub bez, spadające gwiazdki i upadłe skrzydła anioła (dwóch aniołów):-)))




I następny pracowity tydzień przede mną. Ciekawe jak owocny będzie?



sobota, 17 listopada 2012

Robótki ręczne-ciąg dalszy

Wałeczek miał służyć do spania, ale jak tu na nim spać? To chyba sygnał, że trzeba zrobić bardziej użyteczną powłoczkę???

Tutaj w towarzystwie mniejszego poprzednika:


I jeszcze jednego:

Do wałeczków przydały się hafty krzyżykowe:





 Ten akurat znalazł miejsce w poduszce.

Pomiędzy haftami powstała szara..........no nie myszka, ale jakby róża?

Cały tydzień upłynął przy pracy nad ławeczką. Przechodzi gruntowną metamorfozę. I jest nadzieja, że w przyszłym tygodniu nastąpi finał.



Jeszcze tylko lekturka dla każdej dziewczynki ;-)))




środa, 14 listopada 2012

Jesienne wieczory



Blog to prawie jak kalendarz, pamiętnik i dziennik w jednym. Do tej pory wydawało mi się, że czas przecieka przez palce i nic z tego nie ma, nic się nie dzieje, nic nie powstaje i nie tworzy nowego. Wszystko mija szybko i nie zostaje żaden ślad. A to dla praktycznej Panny coś trudnego do przełknięcia. A jednak coś zostaje, i widać to właśnie dzięki blogowym zapiskom.




Wspomnieniowa kolacja w wykonaniu mojej 16-letniej ukochanej córeczki.
Sałata lodowa posypana camembertem, polana sosem winegret. Do tego "francuska" bagietka z Lidla.



W klimacie francuskim powstaje też wałek pod głowę. Jeszcze czeka go tylko pranie i krochmalenie. Powstał z wałka z sh,  poszeweczki z sh i własnoręcznego haftu.

To już trzeci rok pracy nad pledem, narzutą. Jak by tego nie nazwać, ma miećeć wymiary 220 na 160 cm i może to tłumaczy tak długi czas powstawania. Na razie granny squares jest około 3/4. Czy tej jesieni i zimy będzie można się pogrzać pod nim??? 

A to naczelna plątaczka nitek, niestety plątania nie kontrolowanego.

Jeszcze ostatnie nowe zakupy z targu staroci:




Oraz całkiem nowe umilacze na jesienno-zimowe wieczory: